Dziś w Wyborczej przeczytałem:
Odkąd pamiętam, „wchodziliśmy do Europy”. W połowie drogi do Unii „wchodzenie do Europy” znudziło mi się, bo zrozumiałem, że mimo znajomości języków i wykształcenia moi rówieśnicy nie mogą marzyć o dobrym starcie życiowym w Polsce. Kiedyś wrócę i wraz z tymi, którzy opuścili nasz kraj w pierwszych latach naszego członkostwa w Unii, udowodnię, że skreślone pokolenie, które utonęło w morzu obietnic, potrafi pokonać nepotyzm, nietolerancję i podwójne standardy…
(Przemysław Ostrowski 1982, GW, Stołeczna 16.02.2009)
W zasadzie nie trzeba wyjeżdżać poza Polskę by tutaj na miejscu odczuć owe ciągłe wchodzenie do Europy. Jednak „powrót” mobilizuje i dodaje skrzydeł by powalczyć o swoje.
Dodaj komentarz
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz